Bioenergetyka – czyli o tym jak przywrócić życie w ciele

Podczas terapii nerwic pracuje się z emocjami przede wszystkim od strony umysłu. Analiza wspomnień, przepracowywanie ich oraz docieranie do sfery podświadomej odgrywa bez wątpienia bardzo ważną rolę. Jednakże pominięcie ciała, w sytuacji, kiedy to właśnie ono daje najwięcej oznak cierpienia, wydaje się nieuzasadnione. Psycholodzy rzadko stosują techniki relaksacyjne w swojej pracy z pacjentami. Zalecają co prawda wybranie się na różnorodne kursu z tej tematyki, ale podczas sesji nie przeprowadzają z pacjentami takich ćwiczeń. Wynika to zapewne z faktu, że podczas studiów i przygotowania terapeutów zbyt mało uwagi przywiązuje się do ciała, ponieważ takie podejście nie jest jeszcze wystarczająco rozpropagowane. Jednakże w przyszłości, większe skoncentrowanie się na pracy z ciałem wydaje się nieuniknione i konieczne do skutecznego leczenia nerwic. To właśnie szerokie spektrum przykrych doświadczeń ze strony ciała, które towarzyszy osobom cierpiącym na nerwicę, stanowi dziś ogromne wyzwanie dla pomocy psychologicznej. Dość dobrze opracowane są strategie pracy z umysłem, potrzebujemy większą wagę przykładać do pracy z ciałem.

Podstawy teoretyczne i praktyczne, z których można czerpać, daje bioenergetyka Alexandra Lowena.

Choć nazwa może być myląca, nie ma nic wspólnego z bioenergoterapią. Bienergetyka to sposób rozumienia osobowości w kategoriach ciała i jego energetycznych procesów. Są to procesy składające się na metabolizm człowieka: oddychanie i spalanie i uwalnianie energii poprzez ruch. W zależności od naszych zasobów energetycznych jesteśmy w stanie, lub nie, reagować na zmiany, w tym także stres. Bioenergetyka to także forma terapii służąca rozwiązywaniu problemów emocjonalnych i uwalnianiu chronicznych napięć z ciała. Opiera się na założeniu, że ciało i umysł są funkcjonalnie identyczne, co oznacza, że zmiany zachodzące w umyśle  odzwierciedlają zmiany zachodzące w ciele i odwrotnie. Jednym słowem to, co myślimy, wpływa na to, co czujemy i odwrotnie. Dlatego osoba w depresji, z bardzo obniżonym poziomem energii, nie może wyleczyć się za pomocą pozytywnego myślenia, ponieważ funkcje witalne tej osoby są mocno osłabione. Dopiero poprzez pracę z pogłębianiem oddechu i uwolnieniem chronicznych napięć może nastąpić podniesienie się poziomu energetycznego tej osoby, co zapoczątkuje proces zdrowienia.

Bioenergetyka jest silniejszą i skuteczniejszą techniką niż sama analiza, ponieważ stwarza możliwość bardziej bezpośredniego dotarcia do tego, co nieuświadomione.

Skąd bierze się sztywność ciała?

W momencie narodzin człowiek jest najbardziej żywotny – co widać u dzieci. Z wiekiem człowiek coraz bardziej sztywnieje. Jego oddech ulega spłyceniu, mięśnie stają się chronicznie napięte, a żywotność maleje. Sztywność w ciele ma zawsze dwa źródła: jedno jest spowodowane upływającym czasem i temu nie możemy zapobiec. Drugie zaś, znacznie bardziej dotkliwe, to napięcie wynikające ze stresu, z emocji, z nierozwiązanych konfliktów emocjonalnych (proszę zaobserwować jak często dorośli ludzie mają spłaszczone i zaciśnięte usta, a jak często usta dzieci są lekko rozchylone, a nawet zamknięte nie mają oznak zaciśnięcia).

Takie napięcie szkodzi zdrowiu emocjonalnemu poprzez obniżenie poziomu energii, blokowanie ruchliwości, ograniczając ekspresję osoby. Jeżeli dążymy do odzyskania pełnej żywotności i dobrego samopoczucia emocjonalnego, konieczne jest uwolnienie ciała od chronicznego napięcia.

Miękkość jest cechą towarzyszącą życiu i miłości, natomiast chroniczna sztywność jest cechą związaną ze śmiercią i nienawiścią. Nienawiść czyni człowieka zimnym i twardym, podobnie jak śmierć.

Nawet jeśli pracujemy z emocjami tylko na poziomie umysłu, pomimo terapii nasze ciało nadal może pozostać zaciśnięte (kto z nas nie zna bólu karku, pleców), a ogólna żywotność i poziom energii niski. Taki stan z kolei uniemożliwia pełny odpoczynek i regenerację ciała.

Podczas gdy zyskanie dodatkowej energii poprzez relaks jest zupełnie możliwe, to nie można się zrelaksować, kiedy poziom energii jest zbyt niski, ponieważ do uwolnienia napięcia mięśni potrzebna jest właśnie energia.

Zwiększenia podstawowego poziomu energii u jednostki można dokonać jedynie dzięki ożywieniu ciała poprzez wyrażanie uczuć. Brak żywotności jest zawsze rezultatem tłumienia uczuć.

Oddech, który ożywia

Lowen potrafił na podstawie wnikliwej obserwacji postawy ciała stwierdzić z jakimi problemami boryka się dana osoba. W ramach terapii stosował on procedury manipulacyjne (masaż, kontrolowany ucisk i delikatny dotyk) oraz specjalne ćwiczenia (będę o nich pisała w przyszłych postach). Ogromną rolę w procesie terapeutycznym odgrywa oddech. To dzięki niemu możliwe jest docieranie do „zamrożonych” uczuć.

Oddychać głęboko znaczy głęboko odczuwać. Jeśli oddychamy głęboko do jamy brzusznej, obszar ten ożywia się. Nie oddychając głęboko, tłumimy niektóre uczucia związane z brzuchem. Jednym z tych uczuć jest smutek, ponieważ brzuch bierze udział w głębokim płaczu. Ten rodzaj płaczu określamy mianem „płaczu brzusznego”. Taki płacz ma głębię smutku, która w wielu wypadkach graniczy z rozpaczą. Dzieci wcześnie odkrywają, że przez wciągnięcie i napięcie brzucha można wyzbyć się bolesnych uczuć smutku i żalu.

Uziemienie: łącznik z rzeczywistością

Uziemienie oznacza energetyczne połączenie z podłożem. Jeśli jakiś system energetyczny (na przykład obwód elektryczny) jest nie uziemiony, istnieje ryzyko, że wyjątkowo silny ładunek przeciąży i spali system. W podobny sposób jednostki nie uziemione ryzykują, że zostaną pokonane przez silne uczucia, seksualne czy innego rodzaju. Aby tego uniknąć, zmuszone są hamować wszelkie uczucia, bo przeraża je myśl, że mogłyby zostać przez nie pokonane. W przeciwieństwie do nich jednostka uziemiona potrafi wytrzymać silne pobudzenie, które doświadczy jako radość i transcendencję.

Gdy mówimy, że dana osoba jest dobrze uziemiona lub że stoi mocno na ziemi, oznacza to, że wie ona kim jest i na czym stoi. Być uziemionym znaczy mieć łączność z podstawowymi realiami życia: z ciałęm, z seksualnością, a także z ludźmi, z którymi obcujemy.

Jakość uziemienia danej osoby określa jej wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa.

Cierpienia współczesnego człowieka

Opisałem problem gnębiący współczesną jednostkę jako narcyzm. Osoba narcystyczna nie ufa swoim uczuciom, nie może siebie zaakceptować, ponieważ czuje, że osoba którą jest, nie dorównuje tej, którą być powinna. My mieszkańcy współczesnego świata, zaangażowani jesteśmy w bezowocne starania, by stać się kimś innym i przewyższyć naturę. Niezdolni ufać sobie, nie potrafimy też ufać innym. Bez zaufania i wiary w siebie, nie potrafimy ufać naturze.

Czarnym charakterem w tym scenariuszu zawsze pozostaje ego, ze swą potrzebą sprawowania kontroli nad życiem. Oczywiście ego może być siłą twórczą, lecz może też destruktywne, jeżeli nie zostanie uziemione, zakorzenione w ciele, wzmocnione wiarą w ciało i naturę. Bez tej wiary zmuszeni jesteśmy kontrolować i trzymać na wodzy swoje naturalne reakcje, a czyniąc to, wytwarzamy w mięśniach tak wybuchowe napięcia, że boimy się utracić kontrolę.

Jednym z zadziwiających skutków obniżonego poziomu energii jest wzrost aktywności, będący zwykle próbą pozyskania miłości. (..) To przekonanie, że na miłość trzeba zasłużyć utrzymuje się aż do wieku dorosłego, kiedy to często przejawia się dążeniem do osiągnięć i potrzebą sukcesu.

Być wiernym sobie to poznać i zaakceptować wszystkie swoje uczucia.

Bibliografia: Duchowość ciała, Alexander Lowen, AW Jacek Santorski, Warszawa 1991
Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s