Fałszywe pojęcie grzechu

Przyczyną wielu nerwic lękowych jest represja (mechanizm wyparcia) – najczęściej popędu seksualnego bądź gniewu. A te u wielu ludzi mają korzenie w błędnie rozumianych powinnościach moralnych, które ukształtowały się pod wpływem m.in. religijnego wychowania. Niestety wiele osób pełniących funkcje wychowawców świeckich czy duchowych, sami nie będąc dojrzałymi, przekazuje dzieciom niewłaściwe spojrzenie na te kwestie. Oczywiście w kręgach religijnych wpływ ten jest mocniejszy, ponieważ autorytet duchownych jest większy, a kara wiecznego potępienia bardziej przerażająca niż lanie.

Wspominałam już, że aby powstała nerwica, konieczne jest sprzężenie wielu czynników – w tym charakteru danej osoby. Ja już od dziecka chciałam żyć w zgodzie z wszelkimi normami i nakazami, chciałam być „dobrą dziewczynką”, „dobrym dzieckiem”. To pragnienie pochodzące u dziecka z głębi serca, w połączeniu z tradycyjnym nauczaniem moralności może doprowadzić do katastrofy. I tak też stało się w moim przypadku. A szczególne miejsce w całym tym procesie zajęło jakże ważne i wielkie pojęcie – GRZECH. Czegóż każdy z nas nie mógłby powiedzieć o grzechu – że nie wolno grzeszyć, że Bozia pokaże, że grzech jest zły. Niewłaściwe rozumienie grzechu narobiło w moim życiu sporo zamieszania, postanowiłam więc przyjrzeć mu się z bliska i na nowo zrozumieć jego znaczenie.

Dwa rodzaje przyczyn mogą powodować lęki w nerwicach represyjnych: albo błędne rozumienie powinności moralnych, albo pewne konkretne fakty, które pierwotnie pobudziły te lęki. Do pierwszej kategorii należą fałszywe pojęcia moralności (dotyczące natury Boga, relacji między człowiekiem a Bogiem, spraw płciowych, obowiązków religijnych itp.) Kategoria druga obejmuje takie konkretne czynniki, jak lękogenne warunki, w których wychowywał się pacjent (na przykład zbyt wymagający ojciec albo dokuczliwa, zrzędna macocha) lub pewne doświadczenia z dzieciństwa, które w połączeniu z ogólnym bałaganem pojęciowym pobudziły nadmierny lęk. (Na przykład dziecko, któremu wielokrotnie powtarzano, że wszystkie sprawy związane z płcią są bardzo złe, doznaje lęku wobec naturalnych zjawisk biologicznych i żyje w coraz większym lęku, dopóki rozumienie tych spraw nie zostanie skorygowane – 1

Co oznacza słowo „grzech”?

Specyfika „grzechu” zaznacza się w etymologii: po hebrajsku chata’, po grecku hamartano. W swoim źródłosłowie grzech znaczy „chybić, nie trafić celu, rozminąć się z czymś”. I chociaż w opisie wygnania z raju słowo „grzech” nie pada ani razu, to sens sceny wyraźnie oddaje znaczenie wyrazu. Kiedy Pismo Święte w dalszej części korzysta z tego terminu to – co warte podkreślenia ze względu na konieczność czytania przekładów – słowo „grzech” ma trzy znaczenia.

Pierwsze zostało już wskazane: nie trafienie celu. Zaznaczmy, że wyraz ten w formie czasownikowej oznacza proces ciągły, czyli „grzeszyć” to „p o d ą ż a ć  niewłaściwą drogą”. Jako ważną ciekawostkę podajmy, że w tłumaczeniu Septuaginty ten sens grzechu oddaje wyraz hamartia, z którego współcześnie korzystają lekarze dla opisania niewłaściwego rozwoju zarodkowego narządów ludzkiego ciała. Drugie znaczenie grzechu w Biblii oznacza „stan bezbożności”, w którym człowiek nie szanuje woli Boga. Trzeci sens słowa wskazuje na „niewierność, niedotrzymanie umowy -2

Jezus nauczał, że grzechem jest to wszystko, co odsuwa nas od Boga i ludzi – 3

Obawiając się, że nasze potrzeby nie zostaną zaspokojone, dopuszczamy do głosu instynkt samozachowawczy i uruchamiamy mechanizmy obronne, by siebie chronić. Mechanizmy te stają się niestety źródłem psychopatologii izolujących nas zarówno od otoczenia, jak i od naszego prawdziwego „ja” – 3

Grzech pierworodny

Wiemy, że grzech przyszedł na świat poprzez pierwszych ludzi – Adama i Ewę, którzy popełnili grzech pierworodny. Wielokrotnie wzbudzało to we mnie złość, że za całe moje nieszczęście i grzechy, które na każdym kroku były mi wypominane w Kościele, odpowiadają jacyś inni ludzie. Oczywiście wiemy, że każdy z nas odpowiada za swoje własne grzechy i sam je czyni, ale nigdy, nawet w łonie matki nie byliśmy „niewinni”, „niepokalani”, mimo, że nie zdążyliśmy nawet słowa pomyśleć. To mnie wkurzało. Jednakże porzucając tradycyjne i infantylne rozumienie grzechu, można dojść do zupełnie innych wniosków.

Człowiek popełniwszy grzech wypada poza jedność i wpada w biegunowość. Mitologie wszystkich ludów i wszystkich czasów znają ten najbardziej centralny temat ludzkiej egzystencji i wyrażają go podobnymi słowami. Grzech człowieka polega na odłączeniu się od jedności – 4

Ta biegunowość zmusza człowieka, by szedł drogą  pośród przeciwieństw, aż wszystkiego się nauczy i zintegruje to w sobie, by znów „osiągnąć doskonałość”. Ale droga poprzez biegunowości zawsze obejmuje stawanie się grzesznym. (..) Grzech nie jest jednym biegunem w obrębie biegunowości, lecz samą biegunowością. Dlatego grzechu nie da się uniknąć – każdy postępek ludzki jest grzeszny – 4

Przykładem biegunowości jest tzw. dobre oblicze człowieczeństwa – miłość, poświęcenie, odwaga, oraz ciemna strona człowieczeństwa – agresja, gniew, niecierpliwość, seksualność. To właśnie ta ciemna strona najczęściej podlega represji. Innego przykładu biegunowości dostarcza nam fizjologia – lewa półkula odpowiada za myślenie analityczne, za racjonalność, logikę, rozum, pisanie, matematykę. Prawa zaś to ta wrażliwsza połowa nas, tu źródło ma intuicja, przeżycia duchowe, marzenia, wyobraźnia, kreatywność i emocje. Na Zachodzie doceniamy i rozwijamy przede wszystkim lewą półkulę. Próbujemy za wszelką cenę stłamsić naszą ciemną stronę – to wszystko co spychamy głęboko do podświadomości, żeby zachować przed sobą i ludźmi „twarz”. Niektórzy potrafią przez wiele lat skrywać w sobie złość i gniew, która objawi się u jednych we wrzodach żołądka, u innych w nadciśnieniu, a jeszcze u innych stłamszone emocje dają o sobie znać w postaci depresji lub nerwicy. Prawda o człowieku jest jednak taka, że jesteśmy dobrzy i źli zarazem i nie integrując ze sobą obu stron jesteśmy nieuczciwi. Wtedy właśnie żyjemy w kłamstwie. Tak jak bez obu półkul nie możemy dobrze i w pełni funkcjonować.

Jest ważne, by nauczył się on (człowiek – przyp. autora) żyć z tym swoim grzechem – w przeciwnym razie sam wobec siebie stanie się nieuczciwy – 4

Wszelkie oszustwa tego świata są błahe wobec tego, co człowiek przez całe życie nakłamie wobec samego siebie. Uczciwość wobec siebie należy do najtrudniejszych wymogów, które można człowiekowi postawić. Dlatego od niepamiętnych czasów przed wszystkimi poszukującymi prawdy jako zadanie najważniejsze i najtrudniejsze stawia się samopoznanie -4

Jezus kochał, odczuwał gniew, doświadczał lęku, płakał ze smutku i żył, kierując się odwagą. Dobrze wiedział kim jest i zawsze postępował zgodnie z tym, co czuł – nawet gdy jego postępowanie wszystkim innym wydawało się nielogiczne. Nasze emocje stanowią klucz do poznania nas samych i sprawiają, że postępujemy tak, jak postępujemy. Jezus pragnął, byśmy poznali całą gamę naszych emocji – 3

Wybór jest konieczny, aby doświadczyć wolności

W aspekcie grzechu pierworodnego pojawienie się biegunowości pozwala nam wybierać między dobrem a złem – a wybór ten jest konieczny, aby mogła istnieć wolność. To właśnie ta nasza wolność jest dowodem wielkiej miłości Boga, chociaż wielokrotnie ją przeklinamy. Czasem wolałabym nie mieć wyboru, tylko żyć w Raju szczęśliwie i nie musieć wybierać. Jednakże to właśnie nerwica pokazała mi wartość wolności.

Uniknąć grzechu za wszelką cenę

Próbowałam, podążając za infantylnym rozumieniem grzechu, całe życie unikać grzechu. W efekcie stałam się robotem, który zawsze miał przyklejony do twarzy uśmiech, „nadstawiał drugi policzek”, nie odczuwał pragnień seksualnych, nie reagował złością. Zyskiwałam dzięki temu złudne poczucie, że może Bóg mnie nie potępi…

A jednocześnie towarzyszył mi jakby oddech śmierci – moje życie nie było życiem – byłam pogrzebana za życia. W tym aspekcie zastanawiający jest sam objaw lęku przed śmiercią, który mnie obezwładnił. Czyż właściwie nie zaczęłam bać się tego, co już dawno stało się z moją duszą? Żyłam ciałem i przerażała mnie śmierć wyobrażana jako czarna, niekończąca się nicość. Czy jednak moje życie nie było właśnie zawieszeniem w takiej nicości?

Moją wizję życia bez grzechu pogłębiały książki religijne – które albo mnie przerażały (np. Dzienniczek Św. Faustyny), albo utwierdzały w mojej drodze (biografie świętych, którzy „od dziecka klęczeli wiele godzin na zimnej posadzce”, „nigdy nie złościli się, ani nie odpowiadali złym słowem”.) Dziś wiem, że gdyby któryś święty przeczytał swoją biografię, to spadłby ze stołka. A mimo to, wciąż tak trudno jest mi zintegrować w sobie ciemną stronę.

Fałszywe ja to obraz sztucznie stworzony przez nas w relacji do otaczającego nas świata; narzuca nam pozycję obronną i każe chronić samych siebie. Aby nasze relacje z innymi były szczere i oparte na duchowych więziach trzeba wyeliminować z życia wszelkie pozory.  Zaparcie się samego siebie nie jest tym samym co niska samoocena. Jezusowi nie chodziło o to, byśmy cenili siebie niżej, niż na to zasługujemy. Chciał, abyśmy widzieli siebie takimi, jakimi naprawdę jesteśmy i żyli zgodnie z tym wewnętrznym wizerunkiem – 3

Perfekcjonizm to tworzenie pozorów, a nie dążenie do doskonałości – 3

Jeśli chcę być dobra, muszę być także zła

To oczywiście trochę przewrotny tytuł, ale…

Podejście do kwestii grzechu w aspekcie biegunowości jasno pokazuje, że nie można być dobrym, nie będąc jednocześnie złym. Jeśli nie zintegrujemy w sobie „ciemnej strony”, nie przyznamy się do niej przed sobą, nie będziemy mogli postępować dobrze. Jest to dla nas niesamowicie ważne. Oznacza bowiem, że wciąż i wciąż trzeba nam się rozwijać i wzrastać duchowo, ale trzeba nam zaakceptować fakt, że nie uciekniemy od grzechu. Jest to jedyna droga prowadząca do uczciwości wobec siebie, wobec ludzi, do łaski i prawdziwego doświadczenia przebaczenia i miłości. Jest to także jedyna droga prowadząca do stawania się coraz lepszym człowiekiem, a także do rezygnacji z mechanizmu represji.

Przed grzechem nie da się uciec , podejmując wysiłki czynienia dobra, co zawsze trzeba odkupić odrzuceniem przynależnego doń bieguna przeciwnego. Próba uciekania przed grzechem poprzez dobre uczynki prowadzi jedynie do nieuczciwości – 4

Instrument jednoczenia przeciwieństw ma na imię „miłość”. Zasada miłości to otwarcie siebie i wpuszczenie do środka tego, co dotychczas było na zewnątrz. Miłość dąży do jedności – miłość pragnie stopienia się, nie oddzielenia. („Ja i Ojciec jedno jesteśmy” – przypis mój) – 4

Bądźcie więc i wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz Niebieski” – można by powiedzieć, że Jezus stawia swoim uczniom nierealne wymagania. Wymagania, których nie będą w stanie spełnić, przez co poczują się grzeszni i nic nie warci. Przez wieki ludzie mylili perfekcjonizm moralny z duchową prawością, definiując swoją wiarę listą rzeczy, których się dla niej wyrzekli:palenia papierosów, picia alkoholu, przeklinania i tak dalej. ..Greckie słowo przetłumaczone w powyższym wersecie jako „doskonali” może również oznaczać „dojrzali”. ..Dojrzałość oznacza pogodzenie się ze świadomością, że będziemy grzeszyć – 3

Zbytnie skupianie się na złej stronie ludzkiej natury prowadzi do „nadduchowości”, natomiast zbyt duże przywiązanie się do ludzkiej dobroci prowadzi do indywidualizmu. Każda z tych skrajności skupia uwagę w złym miejscu – 3

Jezus rzeczywiście krytykował zachowanie niektórych ludzi, jednak obiektem jego krytyki byli najczęściej ludzie religijni. Rzadko osądzał zwykłych ludzi, a jeśli na swojej drodze spotykał kogoś, kto źle postępował, mówił mu, aby „odszedł i więcej nie grzeszył”, nie czyniąc z jego postępków tematu swoich nauk. Sensem życia Jezusa nie było udowodnienie ludziom, jak bardzo są grzeszni, lecz uświadomienie im, że potrzebują więzi z Bogiem – 3

Sens życia Jezusa nie polegał na tym, by czynić ludzi bardziej moralnymi – lecz by zachęcić nas do budowania więzi między sobą. Zakładał, że moralność ma swoje źródło w udanych związkach; odwrotna relacja nie jest możliwa – 3

A poczucie winy?

Istnieją dwa rodzaje poczucia winy. To co psycholodzy nazywają prawdziwym poczuciem winy, Jezus nazywał poczuciem winy wypływającym z miłości. To zaś co nazywamy fałszywym poczuciem winy; nazywał poczuciem winy wynikającym ze strachu. Fałszywe poczucie winy jest strachem przed karą; zależy nam na tym, żeby bronić się przed konsekwencjami złego uczynku. Fałszywe poczucie winy godzi w nas samych, stajemy się bowiem trudniejsi w kontaktach z otoczeniem. Natomiast prawdziwe poczucie winy odczuwamy wtedy, gdy ważne są dla nas związki z innymi i gdy zależy nam na uleczeniu zadawanych im przez nas ran – 3

Ufność w Bogu

 Jezus krytykował ludzi przekonanych o własnej prawości, wierzył bowiem, że jedynie pokładając ufność w Bogu, nie zaś będąc samowystarczalnym, człowiek może zdobyć klucz do pełni życia – 3

„Gdzie rozpowszechnił się grzech, tam pojawiła się jeszcze obfitsza łaska”  (Rz 5, 20)

Bibliografia:
1. Integracja psychiczna, A. Terruwe, C. Baars, W drodze, Poznań 1989
2. O znaczeniu słowa „Grzech” Tomasz Ponikło, Tezeusz http://tezeusz.pl/cms/tz/index.php?id=1986
3. Jezus – największy terapeuta wszech czasów, Mark. W. Baker, Wydawnictwo Czarna Owca
4. Przez chorobę do samopoznania, T. Dethlewson, R. Dahlke,
Reklama

9 myśli w temacie “Fałszywe pojęcie grzechu

  1. Siedzę w domu…ogromne poczucie winy,lęk przed jutrem,depresja,moze i nerwica…? Otwieram internet,aby cos wyczytac mądrego…znalezc jakąs drogę,malą furtkę chociaz. Drogowskaz.
    Jestem tu, mozna powiedziec przypadkiem,ale ja wiem ,ze nie ma przypadków… 🙂
    Dziękuję!

  2. Dzięki za bloga. Można się z niego dużo dowiedzieć, bardzo podobał mi się wpis odwołujący się do akeptacji obecnej chwili i tego jak jest teraz. Wiele rzeczy u osoby znerwciowanej wywołują złe samopoczucie. Akceptacja tego jak się czujemy, akceptacja całego życia, to coś co nie zawsze jest łatwe, szczególnie jeśli dochodzimy do jakichś negatywnych wniosków, Depresja to smutek… apatia i przyciaganie do siebie wszystkiego na nie. Nerwica… całe spektrum lękowe – niepokój, strach, panika.
    Twój blog jest bardzo wartościowy i pouczający.

  3. Od wielu, wielu lat mam to ciągłe niezadowolenie z siebie. Permanentny stan poddenerwowania, że jestem taka a nie inna. I lęk podczas pobytu z innymi ludźmi – że ktoś tak świetnie gotuje, a ja nie, że ktoś tak świetnie rysuje, a ja nie, że ktoś dobrze zarabia, a ja nie, ze ktoś tak dobrze zna historię, a ja nie, że ktoś się tak fajnie wysławia, a ja nie, że ktoś ma taki talent, a ja nie, że to, że tamto. Że inni są tacy super i takie świetne rzeczy osiągają – a ja jestem taka beznadziejna.. I zrodziła się we mnie potrzeba zmiany – ja też chcę coś osiągnąć – pomyślałam. Postanowiłam sobie: od jutra będę już zorganizowana, uporządkowana, niegrzesząca, uśmiechnięta, z pozytywnym podejściem do życia, aktywna fizycznie, będę się uczyć angielskiego, będę codziennie ćwiczyć, chodzić na spacery, biegać, będę czytać książki, będę utrzymywać porządek w domu, będę się modlić, będę spotykać się z ludźmi, będę więcej pracować, będę uczyć się gotować, jednym słowem będę już idealna.
    I co? Kilka dni na maksymalnych obrotach – porządek w domu, sport, wydajność w pracy itp., a później – dno. Załamanie i rezygnacja, bo nie udało mi się to czy tamto. Po śpiesząc się, zostawiłam tornado w pokoju, a przecież miałam być już taka uporządkowana. Miało być już tak idealnie. No nic, ale skoro teraz się nie udało, to może od jutra. I ta sekwencja się powtarza – jak sinusoida – kilka dni maksymalnej mobilizacji,a po nich maksymalna bierność – siedzenie w domu w bałaganie, z tłustymi włosami, trwonienie czasu przed kompem, niechęć do siebie, złość i dojadanie suchego chleba, bo nie chce mi się wyjść do sklepu – bo czuję że dziś to ponad moje siły, że może od jutra…

    W swoim blogu napisałaś coś bardzo ważnego – „Jeśli chcę być dobra, muszę być także zła”. Nigdy nie będę mieć tego wszystkiego co chcę. Nigdy też nie będę w 100%-ach taka jakbym chciała. Jedyne wyjście alby nie zwariować to wyśmiać ten mój chory perfekcjonizm, który każe i biec za wszystkim jednocześnie, a tak naprawdę za niczym.

    Podoba mi się Twój blog. Nie piszesz w nim o cudownym uzdrowieniu, po przeżyciu którego Twoje życie jest sielanką, a Ty nareszcie jesteś już w pełni szczęśliwa. Piszesz, że życie składa się z niedoskonałości i że trzeba to zaakceptować. Nigdy nie będziemy tacy fajni jakbyśmy chcieli. Choć nie wiem jak zaciskalibyśmy zęby. I im bardziej te zęby zaciskamy tym gorzej dla nas. Trzeba po prostu żyć. Przymknąć oko na swoje mankamenty. Kto wie, może są one nieodłącznie sprzężone z jakimiś dobrymi cechami? Może np. gdybym nie była tak roztrzepana, nie miałabym też takiego poczucia humoru?

    Pozdrawiam.

  4. Bardzo ci dziękuje, za tyle cennych informacji. Sam mam nerwicę i się zadręczam , najczęściej w relacji z innymi że jestem fałszywy itp. Ale powoli zaczynam mieć świadomość że to tylko iluzja, a nawiązanie kontaktów z innymi jest super.

  5. Witaj! Bardzo się cieszę, że znalazłam (przypadkiem) tego bloga, bo już po przeczytaniu tego artykułu, który znalazłam poszukując znaczenia słowa „grzech”, wiem, że na blogu przekazujesz prawdziwą życiową mądrość. Świadomość życia, istnienia, piękna i dobra w świecie. To też to, czym sama się zajmuję. Każda droga do prawdziwej świadomości istnienia jest dobra – czy to wiodąca przez depresję, chorobę, wszelkie inne zdarzenia, które sprawiają, że zadajemy sobie pytanie egzystencjalne. Dodam Twojego bloga do linków na moim, jeśli będziesz miała ochotę to zapraszam na przejrzenie mych amatorskich „wypocin”. Pozdrawiam i życzę uśmiechu w słoneczne, wiosenne dni.

  6. Dla wszystkich z w/w problemami polecam posłuchanie pastora Reinhard Hirtler . Ma sporo filmów na youtube . Problem zniknie 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s